Polski rynek spożywczy jest coraz bardziej zdominowany przez dyskonty, takie jak Biedronka, Lidl oraz Aldi, które łącznie kontrolują niemal połowę tego sektora. Obecnie te sieci planują ograniczyć swoją ofertę, co ma na celu obniżenie kosztów, ale może stać się problematyczne dla konsumentów i dostawców.
Według informacji podanych przez „Rzeczpospolitą”, proces tzw. dyskontyzacji jest coraz bardziej widoczny w polskim handlu. Sprowadza się on do stopniowego zawężania asortymentu dostępnego na półkach sklepowych, co może stanowić wyzwanie dla producentów. Dodatkowo, bitwa cenowa między dwoma gigantami rynku – Biedronką a Lidlem – wpływa na presję na dostawców o udzielanie większych rabatów oraz nakłania inne części rynku do zwiększenia intensywności akcji promocyjnych. W opinii wielu ekspertów, ten proces jednocześnie destabilizuje rynek.
„To jest najgorsza wiadomość dla producentów” – twierdzi Agnieszka Górnicka, prezes Inquiry. Wyjaśnia ona, że konsumenci nie potrzebują tak dużego wyboru produktów tej samej kategorii, jak np. siedem różnych rodzajów keczupu. Niemniej jednak, ograniczenie oferty w sklepach jest rzeczywistością i będzie postępować. To stwarza problemy dla producentów, którzy będą musieli stawić czoła większej konkurencji o miejsce na półkach sklepowych.
Aldi, jedna z czołowych sieci dyskontowych w Polsce, niedawno ogłosiła strategię uproszczenia i wzmacniania swojego portfolio marek własnych w celu zwiększenia ich efektywności. Planuje ona zmniejszyć liczbę marek własnych z 600 do 140-180. Alexander Lauer, dyrektor Międzynarodowego Działu Zakupów w Grupie Aldi Nord podkreślił znaczenie takiej strategii dla osiągania najlepszego stosunku jakości do ceny. Dodatkowo, zwrócił uwagę, że w 2023 roku promocje w sklepach Aldi pozwoliły polskim konsumentom zaoszczędzić około 164 mln zł, co stanowiło obniżkę o 28% od regularnej ceny.