Zauważalne zmiany w naszym klimacie nie są już tylko przewidywaniami naukowców, lecz faktem, którego skutki widzimy na co dzień. Dotyczy to zarówno skrajnie gorących letnich temperatur jak i zim bez śniegu, ale również powodzi błyskawicznych i susz szkodliwych dla rolnictwa. Szczęśliwie, nie jesteśmy całkowicie bezbronni wobec tych wyzwań.
Wiele osób z nostalgią wspomina zimy pełne śniegu, ferie spędzone na łyżwach lub budowaniu bałwana. Dziś takie obrazy są coraz rzadsze. Niestety, ten brak zimowej aury ma poważne konsekwencje dla naszej przyrody i rolnictwa – mówi Marek Piątkowski z fundacji Aeris Futuro. Brak pokrywy śnieżnej, która podczas topnienia dostarcza nam cennej wody gruntowej, wpływa drastycznie na stan naszych zasobów wodnych. W wyniku tego deficytu, doświadczamy niskiego poziomu wód w rzekach oraz częstych i długotrwałych susz.
Teraz zima przynosi głównie opady deszczu, które szybko spływają do rzek. Nawet kiedy pojawia się śnieg, to zazwyczaj jest to tylko na krótki okres, a bezprzymrozkowe zimy powodują szybkie jego topienie. Ten stan rzeczy prowadzi do zasilania Morza Bałtyckiego, zamiast naszej gleby i wód gruntowych, co pogłębia problem suszy.
Susza jest często mylnie kojarzona tylko z brakiem deszczu. Niemniej jednak, równie ważne jest jak te opady są rozłożone w ciągu roku oraz jaka jest temperatura powietrza. Coraz częstsze fale upałów przyczyniają się do intensywnego parowania wody i zmniejszenia jej zasobów w środowisku. Rolnik Marcin Wójcik z Beskidu Niskiego wyjaśnia, że susze występują teraz praktycznie co roku, podczas gdy jeszcze w latach 80. były to zjawiska co pięć lat. Ogrzewanie się naszej atmosfery powoduje, że mamy coraz mniej śniegu, który wcześniej pełnił rolę magazynu wody dla naszej gleby.
Niestety, problem ten jest pogłębiany przez bezdeszczowe wiosny i letnie upały. Okazjonalne opady poprawiają sytuację rolnictwa i zmniejszają ryzyko pożarów lasów, ale nie rozwiązują problemu suszy.
Podwyższenie temperatury powoduje również wzrost częstotliwości ekstremalnych zjawisk atmosferycznych, takich jak burze i ulewy prowadzące do lokalnych powodzi i podtopień. Dr hab. Anita Bokwa, Dyrektor Instytutu Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ, tłumaczy, że obecnie mamy coraz więcej sytuacji, gdzie po długim okresie bez opadów pojawiają się intensywne ulewy. Te przynoszą znacznie więcej wody niż jest w stanie bezpiecznie przyjąć grunt czy koryta rzek, co prowadzi do powodzi czy osunięć ziemi.