Początkowo, Northvolt wydawał się być start-upem o nieograniczonym potencjale, zdolnym przyciągnąć ogromne sumy od wpływowych inwestorów. Zainspirowany wizją bardziej eko-przyjaznej Europy, ten producent baterii dla samochodów elektrycznych zyskał miliardowe inwestycje. Jednak marzenia firmy o zielonej przyszłości okazały się zbyt ambitne w porównaniu do surowej rzeczywistości biznesowej. Obecnie Northvolt stoi na skraju upadku, zamykając fabryki w Polsce i pozostawiając inwestorów z miliardowymi stratami.
Jeden z zakładów produkcyjnych w Gdańsku już przestał funkcjonować, a drugi czeka na potencjalnego nabywcę. Firma planuje zwolnić 1600 pracowników. Działalność na rynkach międzynarodowych, takich jak USA, umożliwiła wnioskowanie o restrukturyzację pod ochroną tamtejszego rządu. Optymistycznie korzystając z tzw. „Chapter 11”, Northvolt może kontynuować działalność gospodarczą, ubiegać się o fundusze zewnętrzne i zawierać umowy, pomimo brakujących środków i długów w wysokości niemal 6 mld dol. Firma liczy na wsparcie akcjonariuszy, takich jak Scania, Goldman Sachs czy Volkswagen. Pierwszy z nich udzielił pożyczki na kwotę 100 mln dol.
Northvolt to fascynująca historia start-upu, który był widziany jako europejska odpowiedź na chińską dominację na rynku baterii do samochodów elektrycznych. Firma została założona w 2015 roku, a obecna nazwa pojawiła się w 2017. Za sukcesem Northvolt stał autorytet założyciela – Petera Carlssona, byłego dyrektora w Tesla Motors, a także wsparcie instytucji Unii Europejskiej, które pełnymi rękoma wspierały firmę, również finansowo, poprzez Europejski Bank Inwestycyjny. Maroš Šefčovič, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, odpowiedzialny m.in. za realizację Zielonego Ładu, chwalił Northvolt jako „wielką wytwórnię” mającą na celu stworzenie konkurencyjnego i innowacyjnego łańcucha wartości z ogniwami akumulatorowymi produkowanymi na dużą skalę w Europie.
Wygląda jednak na to, że ta „wielka wytwórnia”, jak określił ją Šefčovič, okazała się wielkim fiaskiem, rujnującym zarówno reputację firmy, jak i zasoby inwestorów. Northvolt – ten unijny 'złoty chłopiec’ wspierany przez renomę założyciela, wpływowe nazwiska brukselskich urzędników i ambicje pokonania Chin na rynku baterii do samochodów elektrycznych – zgromadził 15 mld dol., co było olbrzymią sumą jak na startup praktycznie zaczynający od zera. Wśród tych, którzy zainwestowali w firmę byli nie tylko giganci motoryzacji, takie jak VW i BMW, ale również Siemens, ABB czy Scania, a także instytucje finansowe takie jak Goldman Sachs i Black Rock, a nawet rządy Niemiec i Kanady. Do 2022 roku firma zgromadziła zamówienia na kwotę 55 mld dol.
Okazało się jednak, że firma nie była w stanie sprostać realizacji tych celów. Northvolt miał kłopoty z dotrzymaniem planów produkcyjnych, nie wywiązywał się z kontraktów (co skutkowało wycofaniem ze strony BMW zlecenia na kwotę 2 mld dol.), a chińscy rywale technologicznie wyprzedzili firmę o co najmniej dziesięć lat. Dodatkowo, zapotrzebowanie na pojazdy elektryczne w UE okazało się być słabsze niż przewidywano. W efekcie, zamiast przynosić zyski, inwestycje okazały się być początkiem końca dla firmy, która nie była w stanie zwiększyć produkcji, brakowało jej kadr i zamówień.
Northvolt stał się ofiarą swoich własnych ambicji oraz marzeń o Europie zdominowanej przez samochody elektryczne, bez udziału Chin i USA. To zaskakujące, że na tę iluzję dali się nabrać nie tylko potentaci motoryzacji, ale również poważne instytucje finansowe. Czy mogło to mieć coś wspólnego z błogosławieństwem Komisji Europejskiej dla Northvolt? To możliwe. Jak sam Peter Carlsson przyznał w rozmowie z „Financial Times”, firma powinna była być bardziej ostrożna w swojej ekspansji.